Na terenie powiatu koneckiego najcenniejsze z punktu widzenia historii kultury materialnej, cywilizacji i myśli technicznej są zabytki zachowane w formie obiektu.


STARA KUŹNICA

Najstarszym z tych obiektów jest kuźnica wodna w Starej Kuźnicy. Po raz pierwszy wymieniana jest w aktach z 1662 r. Nie wspomina o niej w swym spisie z 1782 r. ksiądz J.Osiński. H. Łabęcki wymienia ją jako kuźnicę z roczną produkcją 70 c (28 t) żelaza.
W 1838 r. należała ona do dóbr Nieświń. W tym też roku została częściowo zmodernizowana przez przebudowę pieca. Po 1860 r. współpracowała z wielkim piecem hutniczym, który został wybudowany w jej pobliżu i z przerwami funkcjonował do 1893 r. W XX w. jej funkcja ograniczyła się do przekuwania złomu żelaznego na drobne narzędzia rolnicze i artykuły gospodarstwa wiejskiego, przede wszystkim lemiesze i siekierki. Od 1957 r. jest nieczynna. Obecnie odrestaurowano ją i jako terenowa placówka Muzeum Techniki NOT udostępniona jest zwiedzającym. Kuźnica wodna w Starej Kuźnicy usytuowana nad rzeką Młynkowską, lewym dopływem Drzewiczki, zachowała swe historyczne rozplanowanie przestrzenne. Grobla, która przegradza dolinę rzeczki i stanowi zaporę czołową zbiornika energetycznego, jest jednocześnie lokalną drogą. Drewniane urządzenie piętrzące w postaci stawidła z drewnianym korytem prowadzącym spiętrzone wody na nasiębierne, także drewniane koło wodne, to najstarsze urządzenia hydrotechniczne.
Zastosowany do podnoszenia stawidła prosty system dźwigni naciskowych, obsługiwanych przemyślnie z wnętrza zakładu umożliwiało kuźnikowi dostosowanie przepływu wody do potrzebnej w danej chwili pracy młota. Młot naciskowy, sprzężony z kołem wodnym poprzez osadzony na wspólnym wale pierścień, zwany "żabą", uderzał rytmicznie w kowadło, tak zwane wymienne, mocowane za pomocą klinów, w sposób, typowy dla drugiej połowy XIX w. Przy aktualnej średnicy koła, wału i przekładni pierścienia naciskowego oraz przepływie słupa wody około 30 cm młot uderza około 60 razy na minutę. Ten typ mota, zwany z niemiecka Schwanzhammer, przywędrował do nas najprawdopodobniej na przełomie XVII i XVIII w. z Niemiec.
Równie cennym elementem wyposażenia kuźnicy są drewniane miechy skrzynkowe, zwane "polskimi", które formą swą nawiązują do znanych z inwentarzy osiemnastowiecznych drewnianych miechów prostokątnych czy jeszcze starszych trójkątnych, znanych z prac Agricoli.
Podobnie jak młot, "dwoiste" miechy skrzynkowe poruszane są energią wody przenoszoną specjalną drewnianą rynną na koło wodne usytuowane wewnątrz kuźnicy. Na wieńcu tego koła, zamocowane mimośrodowo dźwignie poruszały na przemian to jeden, to drugi miech, dając nieprzerwany dmuch świeżego powietrza, a w efekcie tlenu, przyspieszającego w piecu spalanie i nagrzewanie wsadu.
W kuźnicy zachowały się jeszcze: ręczne nożyce do cięcia blachy, kamienny toczak do ostrzenia wyprodukowanych narzędzi i piec grzewczy, pospolity intruz wśród tak szacownych zabytków, oraz obcęgi, szczypce i inne drobne narzędzia kowalskie.
Wszystkie te urządzenia znajdują się w zrekonstruowanej na wzór swej poprzedniczki drewnianej, krytej gontem szopie o konstrukcji zrębowej, z okrągłych dyli, bez okien, z niewielką furtą - bramą. Obecnie obiekt ten, dla celów poglądowych, można okresowo uruchamiać. Jego obsługą zajmuje się H. Niewęgłowski, ostatni z żyjących z tej rodziny w linii męskiej kuźników, pamiętający czasy stałej i mozolnej pracy kuźnicy.



MALENIEC

Nieco młodszy od kuźnicy, bo obchodzący w 1984 r. dwusetną rocznicę istnienia i stusiedemdziesięciolecie nieprzerwanej pracy, jest zabytkowy zakład metalowy w Maleńcu. Latem 1787 r. zwiedzał go ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski. W diariuszu z jego podróży znajdujemy taki zapis ówczesnej fabryki: "Przybywszy Najjaśniejszy Pan na to miejsce przez groble i mosty gruntowe, odwiedził naprzód założony tartak o kilku piłach, z przydatną machiną do świdrowania dziur w kołach, szedł po tym do innych dwóch gmachów z murów wyprowadzonych, z których w jednym mają się ciągnąć druty; w drugim założona fryszerka na jedenaście młotów; oglądał dalej Najjaśniejszy Pan machiny do dźwigania w górę ciężarów i wyrywania drzew z korzenia, odwiedził nową austerię i zbudowanych kilkadziesiąt domów rzemieślniczych, a na koniec dom gospodarski, w którym Jaśnie Pan Kasztelan prezentował Najjaśniejszemu Panu różne gatunki żelaznych naczyń gospodarskich, kuchennych i stołowych z domowego żelaza, przez domowych fabrykantów sporządzonych. Zdziwiło wszystkich przytomnych to miejsce puste przed trzema laty i niedostępne, które staranna, kosztowna i pożyteczna dla kraju czynność Jaśnie Pana Kasztelana w porządne miasteczko i w tak okazałą fabrykę, tudzież stawy, groble, kanały i ogrody zamieniła..."
Po dwóch wiekach istnienia i o niecałe ćwierć wieku krótszej nieprzerwanej, mozolnej pracy tego zakładu, z historycznego opisu zachowały się: staw, groble i mosty (obecnie zbiornik retencyjny) oraz "dwa gmachy z murów wyprowadzone" (dziś hale walcowni i szpadlarni).

Fundator zakładu, a zarazem i jego pierwszy właściciel, Jacek Jezierski, opierał produkcję na surówce żelaza wytapianej w należnych do niego wielkich piecach w Miedzierzy, Kawęczynie i Cieklińsku. W XIX w. trzykrotnie przeprowadzano modernizację zakładu; ostatniej dokonał w latach siedemdziesiątych Feliks Wielogłowski, który w miejsce gwoździarek i mało opłacalnej produkcji gwoździ wprowadził maszyny do wytwarzania różnego rodzaju łopat i szpadli. Surowcem wstępnym do produkcji była w dalszym ciągu surówka żelaza, ale już nie własna, lecz kupowana. W malenieckiej walcowni walcowano z niej grube blachy, a w owym drugim gmachu, z "murów wyprowadzonym", zwanym obecnie szpadlarnią, produkowano przede wszystkim łopaty i szpadle, niewielkie ilości gwoździ i niektóre narzędzia rolnicze. Taki profil i organizacja wytwarzania utrzymały się do 1967 r. przy czym aby obniżyć koszty produkcji, od początku XX w. zaczęto , jako surowca używać złomu, tak zwanych bandaży, tj. wieńców z kół wagonowych.
Procesy technologiczne, zarówno walcownie, jak i przetwarzanie blachy, można obecnie demonstrować dla celów pokazowo - dydaktycznych. Sprzyja temu w pełni zachowane wyposażenie walcowni i szpadlarni oraz istniejący, sprawny, historyczny układ wodny. W hali walcowni znajduje się walcarka nienawrotna typu "duo", z napędem na dolny walec, z żeliwnymi walcami, o beczce gładkiej o średnicy 500 mm, długości 1050 mm i masie 4 t, z wytłoczoną na jednym ze stojaków datą i miejscem produkcji: "Starachowice 1843". Stojak - ten zastąpił poprzednio pracujący (z 1838 r.), który został uszkodzony. Obok walcarki usytuowany jest piec grzewczy o dwóch komorach z cegły szamotowej, z kominem (wysokości 14 m) z palonej cegły czerwonej. W piecu tym palono węglem drzewnym, potem kamiennym i koksem. Do transportu rozgrzanego w piecu wsadu służyła prosta suwnica: podwieszony do konstrukcji dachu płaskownik z jeżdżącym po nim krążkiem, do którego przymocowane są łańcuchem kleszcze. W kleszczach tych pierwszy walcownik, który kierował pracą walcowni i sam oceniał stan nagrzania wsadu (rozpoznawał po kolorze), podawał kęsisko na walcarkę. W walcowni pracowało jeszcze oprócz niego sześciu robotników: trzech przy walcarce i odpowiednio po jednym przy piecu, stawidle i nożycach do obcinania wywalcowanej blachy. Pierwszy walcawnik za pomocą specjalnego wzornika mierzył grubość walcowanej blachy, "nastawiacz" regulował rozstaw walców, dwaj pozostali odbierali i podawali nad górnym walcem materiał do ponownego przewalcowania. 0bslugujący stawidło odpowiadał za napęd. W walcowni tej walcowano blachę w pakietach, uzyskując grubość arkuszy od 1 mm wzwyż. Była ona surowcem do dalszej produkcji; w ostatnim etapie pracy zakładu służyła do wytwarzania łopat, szpadli i innych wyrobów.
W hali szpadlarni w dwu szeregach usytuowano zespól pras jedno i dwustojakowych, wyposażonych w odpowiednie stemple i wykrojniki oraz zestaw szlifierek służących do wykonywania kolejnych czynności technologicznych związanych z produkcją szpadli i łopat. Znajduje się tu także nieco większy niż w walcowni, bo o trzech oknach wsadowych, piec grzewczy oraz zespól różnych maszyn, stanowiących po części wyposażenie własnego warsztatu mechanicznego. Należy do nich: wiertarka z drewnianą, ramową konstrukcją stojaka, wykonana przez miejscowych majstrów ok. połowy XIX w. , młot sprężynowy, wiertarka słupowa, rzędowa wiertarka sześciowrzecionowa oraz stanowisko kowalskie z pełnym wyposażeniem.
Kolekcję starych maszyn uzupełniają: gwoździarka do produkcji gwoździ ciętych zwanych siekańcami i niciarka służąca do produkcji nitów. W szpadlarni pracowało 30 robotników. Swą długowieczność maleniecka fabryka zawdzięcza niezawodności i prostocie całego energetycznego układu wodnego oraz zastosowanym rozwiązaniem technicznym przy budowie i konstrukcji jego elementów składowych. Układ ten tworzą: dawny staw, a obecnie zbiornik retencyjny o powierzchni około 24 ha, pojemności użytkowej około 250 000 m3 i możliwościach retencyjnych 500 000 m3 wody; grobla boczna i zapora czołowa długości 1625 m i średniej wysokości 3 m, której trwałość zapewniły iłowy rdzeń i posadzone po obu jej stronach olchy jako umocnienie biologiczne, 7 jazów ulgowych i naturalny przewał usytuowany w południowo - zachodnim narożniku stawu. Sposób wykonania grobli, która była i jest jednocześnie drogą oraz możliwość utrzymania bezpiecznej rzędnej piętrzenia umożliwiały odprowadzenie nadmiaru wód powodziowych jazami ulgowymi i przez przewał do leżącej po południowej stronie zbiornika nie zagospodarowanej doliny. Dzięki tym rozwiązaniom zakład w Maleńcu przetrwał bezpiecznie jedną z najgroźniejszych powodzi w 1903 r.
Kumulowana w zbiorniku energia spadku wody kierowana jest drewnianymi korytami na dwa drewniane podsiębierne koła wodne, poruszające urządzenia w obu halach produkcyjnych. Koryto południowe prowadzi wodę na tak zwane "duże" koło wodne, dające napęd walcowni. Koło to ma średnicę 5,5 m i szerokość 4,5 m. Sprzężone jest wałem z zespołem przekładni składającej się z 4 kół zębatych i koła zamachowego o średnicy 5,8 m i masie około 30 t.
Koryt północne z zamknięciem typu szandorowego i odprowadzeniem bocznym prowadzi wody na tak zwane "małe" koło wodne. Koło to ma średnicę 4,7 m i szerokości 1,3 m. Końcówka wału tego koła uzbrojona jest w żeliwne koło z otworami do osadzania drewnianych zębów na jego obwodzie. Koło to sprzężone z przekładnią głównego wału transmisyjnego przez system kół pasowych i pasów skórzanych przenosiło napęd na wszystkie urządzenia i maszyny w hali szpadlarni. Moc tego systemu pędnego zarówno w walcowni, jak i w szpadlarni mogła być regulowana tylko ilością puszczanej na koła wody. Wyłączenie wszystkich urządzeń z ruchu odbywa się przez zamkniecie dopływu wody, a urządzeń pojedynczych przez zrzucenie pasa z koła pasowego na wale głównym. Mimo iż od 1949 r. zainstalowano w szpadlarni uzupełniający napęd silnikiem spalinowym, a od 1959 r. silnikiem elektrycznym, zakład w Maleńcu wykorzystywał energię wodną aż do daty wpisania go do rejestru zabytków i zaniechania produkcji w 1967 r. Niewykorzystanie w 1987 r. (w dwusetną rocznicę istnienia zakładu malenieckiego) możliwości utworzenia tam ożywionego, demonstrującego pracę maszyn i urządzeń, muzeum, utrwaliło istniejący stan prawny.


SIELPIA

Budowę walcowi i pudlingarni w Sielpi wraz z osiedlem przyfabrycznym i bitą drogą łączącą zakład z Bobrzą i Kielcami zaplanował S. Staszic już w 1818 r. Realizację jego planu rozpoczęto w 1821r., a kontynuowała go etapami ( i z przerwami) Komisja Przychodów i Skarbu, a potem Bank Polski do 1841 r. Projektantami technicznymi tej inwestycji byli F. Lerpe i F. de Girard, a współuczestniczyli w budowie L. Reklewski , J Lipski, K. Knake. W wyniku dwudziestoletniego cyklu realizacyjnego powstały: zbiornik energetyczny, kanał odprowadzające wody robocze, budynek administracyjny, hale produkcyjne, 2 suszarnie drewna, 2 budynki portierni, szpital fabryczny, dom mieszkalny dla urzędników, budynki gospodarcze, przyfabryczne osiedle robotnicze. Teren zakładu został także ogrodzony.
Wyposażenie techniczne zakładu wykonano w Rejowie, w Starachowicach i prawdopodobnie w Białogonie.
Zakład był własnością państwową. Jest nieczynny od 1921 r. Dnia 10 marca 1934 r. został uznany za zabytek sztuki inżynierskiej. Była to pierwsza w kraju decyzja o uznaniu i ochronie zabytku techniki. Dnia 5 września 1934 r, zabytkowy zespół przyjęło Muzeum Przemysłu i Techniki, aby go odbudować i urządzić w nim oddział muzeum poświęcony hutnictwu i górnictwu Zagłębia Staropolskiego.
W czasie wojny zakład zastał ograbiony przez Niemców z wyposażenia, między innymi wywieziono wówczas walcarki prętową i małą, turbinę wodną, piece grzewcze, piece pudlingowe, kolejki górne, a nawet żeliwną posadzkę. Po wojnie, po reaktywowaniu dawnego Muzeum Przemysłu jako Muzeum Techniki, od 1956 r. zabytek, stopniowo odbudowywany, stanowi ponownie jego placówkę terenową. W dawnych halach walcowni i pudlingarni zgromadzone zastały maszyny i urządzenia wycofywane z produkcji głównie z zakładów Kielecczyzny, choć nie tylko. Szczególnie cenna jest kolekcja pierwszych obrabiarek importowanych z Anglii dla Zakładów Białogońskich oraz zbiór wyrobów żeliwnych o charakterze artystyczno - pamiątkarskim i użytkowym. Zespół jest największym muzeum techniki na terenie województwa świętokrzyskiego. Jego główną atrakcję stanowią białogońskie obrabiarki i duże, metalowe koło wodne, uruchamiane dla celów pokazowych.
Budynki zakładu i osiedla (zachowane w dobrym stanie) rozplanowane zostały w formie regularnego, klasycystycznego założenia na dwóch sąsiadujących ze sobą prostokątnych placach. Plac zwany ,,rynkiem" zabudowany wzdłuż dwóch pierzei domkami z osiedla przyfabrycznego graniczy poprzez zabudowę budyniami szkoły, administracyjnym i mieszkalnym (urzędników) z piecem fabrycznym. Linia tej zabudowy dzieli cały teren symetrycznie. Dodatkowo walorów ładu przestrzennego i symetrii nadają tym placom: ,,rynkowi' - tak zwana "uliczka" z luźną po obu jej stronach zabudową osiedla przyfabrycznego; placowi fabrycznemu - dolny odcinek kanału roboczego, otwartego już poza ogrodzeniem, któremu wyznaczono bieg równoległy do uliczki.
Na terenie placu fabrycznego kanał dzieli całą zabudowę także na 2 symetryczne części z głównym budynkiem hali walcowni. Architektura tego budynku swoją elewacją frontową i kształtem dwuspadowych dachów sugeruje jego podział na pięć oddzielnych hal. Tymczasem jest to jednoprzestrzenne pomieszczenie, w którym wewnętrzne podziały akcentują tylko murowane słupy i żeliwne kolumny. Kanał dzieli hale, przebiegając przez jej centralną, środkową część. Poza kanałem, ale na jego osi, z ujęcia wody i układu napędowego zachowały się fragmenty kamiennych przyczółków jazu piętrzącego, górny odcinek kamiennego kanału roboczego oraz wspominane już żelazne koło wodne. Prostopadle zaś do osi kanału usytuowana jest zapora czołowa-grobla, a jednocześnie droga z Kielc do Końskich, która w dalszym ciągu pełni swą pierwotną funkcję.
Oprócz głównego budynku produkcyjnego na placu fabrycznym znajdują się jeszcze 2 suszarnie drewna, z których jedna została częściowo zaadaptowana do celów mieszkalnych, i 2 budynki portierni, pozostałości budynku mieszkalnego urzędników, i ruiny, a właściwie tylko obrys fundamentowy dawnego szpitala zakładowego.
Zespół fabryczny dawnej walcowni i pudlingarni w Sielpi wraz z robotniczym osiedlem przyfabrycznym jest szczególnie cennym zabytkiem sztuki inżynierskiej. Jego staranne, przemyślne, funkcjonalne rozplanowanie przestrzenne z racjonalnym uwzględnieniem i przydziałem funkcji produkcyjno-użytecznych poszczególnym obiektom, z jednoczesnym wkomponowaniem całości w dolinę rzeki, której wody zagwarantować miały odpowiednią ilość energii do pracy zakładu świadczą o bardzo wysokim poziomie zawodowym ówczesnych budowniczych. Rozwiązania szczegółowe, dotyczące zarówno obiektów kubaturowych - architektury, jak i poszczególnych elementów składowych zespołu, np. cały układ wodny, zaskakują dziś swą prostotą i funkcjonalnością. Na przykład dawny zbiornik energetyczny był dwukomorowy, dzieliła go poprzeczna grobla usytuowana równolegle do koryta rzeki, co ograniczało zamulanie i ułatwiało jego konserwację.
Z innowacji technicznych tutaj zastosowanych szczególnie ważne było wprowadzenie procesu pudlingowania. Pierwsze w Polsce próby z użyciem drewna jako paliwa przeprowadzono w Machorach i Koniecpolu. Kiedy okazało się, że uwieńczone zostały sukcesem, zaprojektowano 3 piece pudlingowe dla Sielpi oraz specjalny młot pudlarski i walcownię.
Piece pudlingowe opalane były drewnem suszonym sztucznie w suszarniach. Suszarnie miały po 4 komory, których środkiem przechodził kanał kryty żeliwnymi płytami. Ogrzewany był spalinami żywicznych pniaków drewna sosnowego. Temperaturę i wietrzenie komór regulowano specjalnym kominem wentylacyjnym.